KP Wichrów
KP Wichrów Gospodarze
2 : 10
1 2P 5
1 1P 5
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice Goście

Bramki

KP Wichrów
KP Wichrów
Nieznany zawodnik
25'
Nieznany zawodnik
Wichròw
90'
Widzów: 75
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice

Kary

KP Wichrów
KP Wichrów
15'
Nieznany zawodnik fault
34'
Nieznany zawodnik fault
90'
Nieznany zawodnik
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice

Skład wyjściowy

KP Wichrów
KP Wichrów
Brak danych
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice


Skład rezerwowy

KP Wichrów
KP Wichrów
Brak dodanych rezerwowych
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice

Sztab szkoleniowy

KP Wichrów
KP Wichrów
Brak zawodników
Ambrozja Bogdaszowice
Ambrozja Bogdaszowice
Imię i nazwisko
Tomasz August Trener

Relacja z meczu

Autor:

Adrian Lungu

Utworzono:

03.10.2016

2.10.2016, kilka minut po godzinie 14 rozpoczęło się kolejne spotkanie o mistrzostwo IV. wrocławskiej gruby B-Klasy seniorów. Ambrozja Bogdaszowice tym razem w roli lidera, wybrała się po kolejne punkty do Wichorwa. Jako kibic, być może lekko stronniczy, widziałem na twarzach ekipy z Bogdaszowic skupienie i motywacje, by status quo na szycie tabeli utrzymać. Pogoda do gry w piłkę była dobra, rywale na rozgrzewce nie prezentowali się tak, by się ich bać, lecz do pojedynku należało podejść bez lekceważenia i z pokorą. Tak też było. Już w drugiej minucie dobrą okazję miał Doktor, jednak uderzył za słabo i bramkarz gospodarzy zdążył zaregować. KP Wichrów starał się grać wysoko od pierwszych minut i pressingiem atakowali zawodników gości. Jednak dobrze dysponowani gracze Ambrozji nie dawali sobie łatwo odebrać piłkę i wyraźnie przeważali od pierwszych minut. Na dowód moich słów niech świadczy pierwsza bramka, zdobyta już w 4 minucie, przez Łukasza Misiuna, który skutecznie wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce 0:1. Gra nadal toczyła się pod dyktando lidera z Bogdaszowic. Raptem sześć minut później jeden z obrońców drużyny z Wichrowa, bezradnie faulował w polu karnym młodszego z braci Rudnickich - Pawła i sędzia bez zawachania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł kapitan Ambrozji, Doktor i z dużym spokojem strzelił w boczną siatkę bramki 0:2. Faworyci dzisiejszego spotkania nie zwalniali tempa i stale atakowali. Zmuszeni do defensywy zawodnicy gospodarzy nierzadko uciekali się do gry faul. Jednak stałe fragmenty również były okazją do stworzenia zagrożenia w polu karnym gospodarzy. Warto zauważyć jak bardzo zaangażowany jest trener Tomasz August vel Benitez z Bogdaszowic w grę swojego zespołu. Praktycznie nie przestaje doradzać czy ustawiać swoich zawodników. Mimo, że mecz wyraźnie toczył się tak jak chcieli tego goście, to rywale nie spuszczali głów. Kiedy tylko zwęszyli swoją okazję, starali się wycisnąć z niej ile tylko można było. W 16 minucie spotkania błąd Libera starał się wykorzystać napastnik drużyny z Wichrowa, jednak niebezpieczną sytuację w zalążku zlikwidował Misiuna Krzysztof. Chwilę później Liber zrehabilitował się dobrym zagraniem na średni dystans w pole karne do Adiego, tam będąc osamotniony, napastnik Ambrozji przyjął sobie piłkę klatką piersiową i w ekwilibrystyczny sposób, strzałem z przeskoku, posłał piłkę do bramki obok bezradnego golkipera rywali 0:3. Niespełna pięć minut później do siatki znów trafia Adrian Lungu, tym razem pretensje mieli zawodnicy z Wichrowa, że piłka nie została wybita, podczas gdy ich zawodnik leżał na boisku. Sytuacja wyglądała następująco. Obrońca gospodarzy wybijał piłkę/ zagrywał ją w stronę swoich napastników. Na torze lotu piłki znalazł się jednak jego kolega z drużyny. Uderzenie było na tyle mocne, że zawodnik padł na boisko i zwijał się z bólu. Piłka po odbiciu trafiła pod nogi zawodnika z Ambrozji i wspólnie z kolegami rozegrał on akcję, doprowadzając do doskonałej sytuacji Adiego, a wszystko trwało nie więcej niż 20 sekund (od momentu próby wybicia piłki przez obrońcę Wichrowa). Czy bramka padła w myśl idei fair-play? Ocenę pozostawiam państwu... :) 0:4 ... jedno jest pewne - podziałało to mobilizująco na drużynę gospodarzy. Ruszyli oni do przodu i przy odrobinie szczęścia, dosyć niespodziewanie, udało im się zdobyć bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, przy wybiciu i kryciu błąd popełniają obrońcy zespołu z Bogdaszowic. Próbując ratować sytuację, niefortunnie interweniował Damianek Brzozowski i zawodnik rywali znalazł się w doskonałej sytuacji, którą wykorzystał. Broniący w tym spotkaniu dostępu do bramki Ambrozji Bartłomiej Skulski był bez szans 1:4 w 25 minucie i już było pewne, że wynik 15:0 dla zespołu z Bogdaszowic, z poprzedniej kolejki się nie powtórzy. Wyraźnie rozluźnienie wdarło się w szeregi przyjezdnych. W prostej sytuacji, pewny do tej pory Krzysiek Misiuna, popełnia błąd w wybiciu i piłka ląduje za linią końcową. Chwilę później kroku bratu dotrzymuje Łukasz i po przegranym pojedynku napastnik rywali dochodzi do groźnej sytuacji. W pojedynku sam na sam z Krzyśkiem oddaje strzał, nieco za wysoko i piłka ląduje na poprzeczce. E tym miejscu brawa dla sędziego, bo przy dobitce drugiego napastnika gospodarzy skrupulatnie odgwizdał spalonego. To zdecydowanie najlepszy moment gospodarzy w tym meczu. Wydaje się, że zawodnicy Wichorwa wycisnęli z tej chwili rozluźnienia Ambrozji ile tylko mogli. Goście zakasali rękawy i porę się otrząsnęli. Więcej gry na siebie wziął Doktor, co poskutkowało kolejnym groźnym przewinieniem rywala, po którym obejrzał żółty kartonik. Na szczęście faulowany Paweł wyszedł z pojedynku bez szwanku. Z dobrej strony na lewej stronie pokazywał się drugi Paweł Rudnicki na boisku - Rechot, jedno z jego uderzeń, choć niezbyt mocne sprawiło bramkarzowi problemy. Na pewno z tego chłopaka będzie jeszcze wiele pociechy, bo potencjał widać spory. Oby do talentu dołożył ostry trening i poukładanie w głowie, a jeszcze o nim usłyszymy ;) Ostatnie minuty to wyraźna dominacja Ambrozji, jednak nie przekładało się to na klarowne sytuacje. Do czasu. Tuż przed ostatnim gwizdkiem podopieczni trenera Augusta zagrali akcję, po której piłka znów wpadła do siatki. Żaba - Tomek Rudnicki popisał się fenomenalnym zagraniem między obrońcami rywali, przez co Zembaty Wojciech znalazł się w doskonałej sytuacji. Będąc sam na sam z bramkarzem miał wystarczająco dużo czasu i miejsca, by precyzyjnie uderzyć piłkę, a mówiąc kolokwialnie, mógł się zatrzymać i zapytać bramkarza z której strony futbolówka ma go minąć. Jednak najprostsze sytuacje okazuję się.. zbyt proste. Wojtek uderzył za lekko i zanim nadmuchany balon minął upragnioną linię, obrońca rywali dopadł do niej niczym sprinter i wybił... na szczęście wprost pod nogi Kiśla, któremu nie pozostało już nic innego niż z najbliższej odległości wpakować piłkę do bramki. 1:5 i szkoda tylko, że zagranie Żaby nie zostało sklasyfikowane jako asysta. Na przerwę chłopaki piłkarze z Bogdaszowic mogli schodzić zadowoleni, chociaż pewnie innego zdania był ich trener, który zawsze widzi pole do poprawy. Spotkanie w 90% przebiegało tak jak miało przebiegać, czyli pod dyktando Ambrozji Bogdaszowice. Grali zespołowo i skutecznie, a nieliczne błędy w obronie i rozluźnienie całego zespołu, skutecznie można bylo zatuszować dobrą grą w pozostałej części meczu. Wydawało się, że kolejne 3 punkty i krok do mistrzostwa IV grupy, wrocławskiej B Klasy są formalnością. Wydawało się, że na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli jeszcze bardziej zmotywowani. Już 3 minuty po rozpoczęciu przeprowadzili kolejną świetną akcję, zakończoną bramką. Najpierw piłkę po skrzydle do Damianka, dobrze w tempo, zagrał Kisiel. Brzoza płasko wstrzelił futbolkówę w pole karne, a tam już czaił się na nią Wojtek Zembaty. Tym razem znów jednak brakło mu szczęścia, bo bramkarz zbił jego uderzenie wprost pod nogi Adiego, który dobił praktycznie do pustaka. 1:6. Ciężko w tym meczu wskazać słabe strony zespołu Ambrozji, pochwalić na pewno należy cały zespół, ale na szczególne wyróżnienie na pewno zasługuje gra skrzydłami. Z prawej strony Damian (wraz Kiślem), a z lewej głównie młody Rechot robili po prostu świetną robotę! Groźne zagrania zapewne jeszcze przez kilka dni będą śniły się defensorom rywali, a paru z nich może mieć do tej pory problem, by się odkręcić po licznych, skutecznych dryblingach wyżej wspomnianych. Akcję z Doktora z 58' wypadało by nagrać i puszczać wszystkim, szczególnie młodym adeptom futbolu. Przebojowo przedarł się przez pół boiska mijając po drodze kilku rywali z łatwością jak tyczki na treningu, by na końcu stojąc sam na sam z bramkarzem, wyłożyć piłkę jak na tacy swojemu koledze, Wojtek Zembaty nie miał już problemu by skierować piłkę do siatki i podwyższyć wynik na 1:7. Jeśli ktoś nadal ma problem z wyobrażeniem sobie tej akcji, a choć raz grał w piłkę na komputerze czy konsoli (FIFA bądź PES), to była to taka akcja, gdy będąc sam na sam z bramkarzem, wysuwamy piłkę drugiemu zawodnikowi, by strzelał do pustej. Za tak altruistryczne zagranie chapeau bas Doktor! Zawodnicy Ambrozji nadal nie zwalniają tempa. Dobra gra dwóch motorów napędowych Kiśla i Doktora przynosi owoce w postaci kolejnych groźnych sytuacji pod bramką przeciwników. W 61 minucie po stracie głupio faulował Liber i łapie niepotrzebną żółtą kartkę. Całkowicie zasłużenie. Ale gdy arbiter ledwo zdążył schować notes musiał go wyjąć ponownie i dopisać kolejną bramkę na konto Adiego. Umiejętnie znalazł się w polu karnym po strzale Doktora i dobił, odbitą przez bramkarza gospodarzy piłkę. 1:8 Wysoki wynik w 65 minucie? Dla zawodników Ambrozji to i tak mało, skutecznie dążyli do kolejnych trafień. Na 1:9 trafił Żaba. Po kilku bezskutecznych strzałach swoich kolegów, dopadł do piłki i zdecydował się na uderzenie z prawej nogi. Skutecznie. Ale ciężko było stwierdzić, żeby drużynie przegrywającej odechciało się grać, nadal próbowali z takim samym zaagnażowaniem. Praktycznie od początku atakowali ambitnie/ agresywnie, co nie ułatwiało pracy sędziemu i kilka razy miał zapewne dylemat jak trakować dane przewinienia, by mecz nie rozwinął się w niebezpiecznym kierunku. Przyznać trzeba, że radził sobie w miarę skutecznie, chociaż słychać było głosy, które domagały się skrupulatniejszego odgwizdywania przewinień. Cierpiały nogi Damianka, Kiśla, Doktora czy innych, niestety Damian po jednym z niebezpiecznych zagrań długo nie podnosił się z boiska. Nie obyło się bez interwencji medycznej, a prawy obrońca Ambrozji, który niedawno obchodził swoje 21. urodziny, na boisko już niestety w tym spotkaniu nie wrócił. Nie wiem jak wygląda sytuacja z jego kolanem, bo to ono ucierpiało, na chwilę obecną, ale wiem, że Damian to walczak, miejmy nadzieję, że szybko poradzi sobie z tym urazem. To, że rywalizacja w składzie jest mocna i każdy, w każdej chwili może wskoczyć do podstawowej jedenastki niech świadczy fakt, że wynik na 1:10 ustalił wchodzący z ławki Jakub Łabuz. I nie było to jedynie dołożenie nogi. W polu karnym rywali rozegrał piłkę z Doktorem, który popisał się kolejną asystą. W końcówce rywalom udało się dołożyć jeszcze drugą bramką, jednak wynik 2:10 i tak pójdzie w świat.. przynajmniej ten B-Klasowy. Niech wieść się niesie, że Ambrozja Bogdaszowice, to nie są chłopaki z pierwszej, lepszej łapanki. Trener August na pewno może być zadowolony zespołu, chociaż wystarczy poznać go tylko troszczeczkę, że każde spotkanie, wygrane czy przegrane dokłada mu kilka siwych włosków, bo nigdy perfekcyjnie nie będzie, a chyba tylko w takim przypadku, gdyby wszystko było po jego myśli, pozostałby spokojny. Więc apel: trenerze! spokojnie! chłopaków trzeba motywować, ganić, ale jeszcze więcej chwalić, bo póki co jest za co i oby tak było do końca... ale komu ja to mówię, przecież zespół jest w dobrych rękach. Brawa dla Was chłopaki, ogląda się to przyjemnie i oby tak dalej. Chyba nie tylko mi, bo bez kalkulatora, naliczyłem, że przyjechało dla Was do Wichrowa kilkanaście, albo i kilkadziesiąt osób. Brawa dla zespołu z Wichrowa, bramka w ostatnich minutach pokazuje, że walczyliście do końca. Na końcu brawa również dla arbitra Marka Sroki, bo mecz do najłatwiejszych nie należał, dużo twardej gry, wielu "mądrzejszych" dookoła, a mimo to nie dał sobie wejść na głowę i spotkanie przebiegło bez większych komplikacji. W ósmej kolejce drużyna Ambrozji Bogdaszowice, w roli lidera, podejmie na własnym boisku plasującą się na 6. pozycji, drużynę GLKS Mietków, która do tej pory uzbierała 11 oczek w ligowej tabeli (mają rozegrane jedno spotkanie mniej). Podczas gdy Ambrozja ogrywała zespół z Wichrowa, GLKS Mietków zremisowała z Dromexem Piersno. Czy lider podoła kolejnemu przeciwnikowi i zdobędzie kolejne 3 punkty? By się przekonać przyjdź na mecz! Spotkanie rozpocznie się 9.10.2016 o 11:00 na boisku w Bogdaszowicach. Zapraszamy! :) Jakub Lepianka (http://ksambrozja.pl)

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości